poniedziałek, 16 kwietnia 2012

14-15.04 OOM Łódź

Hej :)
Przez weekend nie pisałam ,gdyż w sobotę o 9 wyjchaliśmy do Łodzi. W autobusie nasza cała ekipa siadła z tyłu. Była beka :). Na wagę przyjechaliśmy ok 17. Oczywiście mi sie nie poszczęściło i musiałam zrzucać, bo ważyałam 47.7 a kategoria jest do 47. Ale zrzuciłam. Potem do hotelu. W pokoju byłam z Sarą. Tylko się rozpakowałyśmy i od razu do chłopaków :). Ogólnie stoczyłam trzy wlaki, wszystkie przegrałam :D. W każdej różnica trzech punktów ;p.
U chłopaków jeszcze graliśmy w butelkę. Ponieważ ja mam w nosie jej zasady, to u mnie było tylko w policzek. Pierwszy raz to ja się chcem z chłopakiem całować, a nie z przypadkowym gościem. Tka więc dwa razy w policzek pocałował mnie Przemek, a raz Misiek, znany szerzej jako Zosia :D
Najlepsza była walka ostatnia, re-pasaż (schrzanisz jedną walkę, walczysz drugi raz z inną przeciwniczką która też przegrała). Walczymy, walczymy i już w trzeciej rundzie zgasły wszystkie tablice z punktami. Myślieliśmy że to prąd, ale jeden zegar działał i światło także. Okazało się, że zawody miały być do 18, a potem mecz. Tylko repasaże przedłużyły się do 19 :D. Walczyłyśmy więc z moją przeciwniczką na laptopie :D. To mnie powaliło.
Później powrót. W domu byliśmy po 2 w nocy.
Okazało się, że oprócz dwóch siniaków na pamiątkę mam też skręcony staw skokowy. Cyzli szyna na 2 tygodnie, a zwolnienie z w-fu (i treningów :() na miesiąc (!!!). Masakra. 18 i 19 maja miał być Bydgoszcz Cup, a teraz na niego nie pojadę. No ale idzie przeżyć. Przynajmniej nie muszę ćwiczyć na w-fie, chociaż chciałabym.
A teraz pogryzam jabłko (pewnie kolacyjka). No i zaraz oglądać Julkę, w której mam zaległośic i X-factora na którego nie zdążyłam.
To tyle. Do piątku :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze czytam, za wszystkie dziękuję. Spam nie będzie tolerowany, a konstruktywna krytyka- owszem. :)