niedziela, 9 października 2011

9.10.11r.-magical date ♥

Dziś króciutko.
Najpierw obudzili mnie rodzice [ok.6 rano!], bo wyjeżdżali do Warszawy po szafę do mojego pokoju :). Po 30 min znowu zasnęłam. Obudziłąm się o 9.42, wstałam, zjadłam śniadanie, poszłam pooglądać. Padło na "Kobietę na krańcu świata". Obejrzałam. Ubrałam się, poszłam do cioci. W 1/3 drogi zadzwoniłą mama, musiałam się wracać do domu i zrobić jakieś zdjęcie. Później poszłam, dzwoniłam, wnerwiałam Hamleta dzwonieniem z 20 razy [do drzwi; Hamlet-pies cioci, maxi york ;)], dzwoniłam na domowy-słyszę dzwoni w mieszkaniu, wnerwiałam Hamleta, dzwoniłąm do Pameli-jej dzwonek też słyszałam, wnerwiłąm Hamleta po raz ostatni, zadzwoniłąm do mamy, czekałam łażąc w te i we wte. A ich troje [ciocica, Kacper i Pamela] byli na 11.30 w kościele. Więc trochę zmarzłam.
Trochę nie chce mi się pisać.
Dobra kończę, jutro mam 3 spr +poprawa i musz esię pouczyć .Pa ;*

Jakieś zdjęcie z września xd

Pokochałam ten świat, który miał niebieskie oczy ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze czytam, za wszystkie dziękuję. Spam nie będzie tolerowany, a konstruktywna krytyka- owszem. :)