Dziś druga część mojej relacji z kolonii.Ta części będzie podzielona na dwie mniejsze, dlaczego? Przeczytaj :)
Ta część jest dużo ciekawsza, bo opowiem wam o kilku naszych przygodach i wyjazdach.
Zapraszam!
1. pierwszy wyjazd na basen (niżej), 2. Kołobrzeg, 3. Nordic walking, 4. Galeria HOSSO w Kołobrzegu :d, 5. me, 6.,7 siłownia na powietrzu, 8. wyjazd, 9. w pociagu 10. NASZA CIĘŻKA TORBA <3
na różowo zaznaczyłam to, o czym przeczytacie w tym poście :)
Zacznę
więc od wyjazdu na basen. Jak wiadomo, w programie było kilka atrakcji,
w tym 3(?) wyjazdy na basen. W tym jeden wyjazd był na 2 h do aqua
parku. Basen był od nas niedaleko. Był w samym Połczynie, w innym
sanatorium. To jakieś 3 km od naszego ośrodka do miasta i kilka, aby
dojechać na basen. Ponieważ na kolonii ogólnie było nas 35, zostaliśmy
podzieleni na 2 grupy. Ja byłam w grupie 2. Podczas gdy pierwsza grupa
poszła "się kąpać" my poszliśmy zrobić małe zakupy w Biedronce. Z
koleżanką z pokoju (Baasia <3) wzięłyśmy jedną torbę na spółę.
Miałyśmy tam oczywiście wszystkie akcesoria basenowe. Po zrobieniu
wszystkich zakupów zapakowałyśmy je do naszej torby i ... nie mogłyśmy
jej unieść! Była tak ciężka, że ledwo niosłyśmy ją we dwie. Oczywiście
nie mówię kogo to wina, ale ja nie kupiłam słoika ogórków i 2 płynów do
kąpieli ... (na ostatnim zdjęciu jest widoczek na naszą torbę ;p)
Kolejne
warte wspomnienia wydarzenie to nasza wycieczka z kijkami Nordic
walking. Ja osobiście baaardzo się cieszyłam, że idziemy na coś takiego,
bo od kiedy zobaczyłam różne panie chodzące tak po naszym parku, to
strasznie mi się to podobało. Nie przepadam za bieganiem, a chodzić mogę
długo. Jak się przekonałam- dłużej niż myślałam.Wybraliśmy się na taką
wycieczkę specjalnie wyznaczoną trasą zaczynającą się w lesie koło
naszego ośrodka. Tabliczka na początku obwieściła nam, że do przejścia
mamy ponad 6 km. Kilometrów! To trochę nas przeraziło, ale jakoś
nikt nie zawrócił. Muszę przyznać, że z kijkami chodzi się naprawdę
fantastycznie. Kiedy brakuje ci już siły, po prostu odpychasz się nimi.
Tak jakimś cudem dobrneliśmy do końca trasy, gdzie widniała tabliczka.
Która obwieściła nam "Koniec trasy. Do Połczyna 3 km. Do Borkowa 6 km.
Spojrzeliśmy na nią i zamarliśmy. Kolejne 6 km? Większość osób była
porządnie wkurzona. No ale ruszyliśmy, próbując nieudolnie łapać stopy
(jasne, bo osobówka zmieści pół kolonii). Szliśmy sobie poboczem drogi.
Przez cały czas. Na szczęście cudownym zbiegiem okoliczności gdy w końcu
pojawiliśmy się w centrum Połczyna natknęliśmy się na busa, który
jechał do naszego ośrodka. Tym sposobem zaoszczędziliśmy 3 km. Co do
moich odczuć to chyba lepiej szło mi się te dodatkowe km niż te 6
zaplanowanych, w lesie, wśród różnych obrzydliwych owadów. Ble! No i był
jeszcze jedn pozytywny aspekt. Idąc czułam taki ucisk po kokach
brzucha. I co się okazało, jak dotarliśmy? Że dzięki tym machaniom
kijkami "wyrzeźbił" mi się brzuch. W sensie po bokach zrobiły się takie
dwa zagłębienia <3. Droga do kaloryfera coraz bliższa haha :)
Ponieważ
notka już jest bardzo długa a większości nie będzie się chciało czytać
takiej masy tekstu na raz, muszę ją podzielić na 2 części. Zaplanuję ją i
będziecie mogli już niedługo poczytać o jeszcze kilu ciekawych
przygodach :)
~Druga część niedługo :) ~
Tymczasem za kilka godzin wyjazd. Ale o tym też jeszcze napiszę :)
Kolonie są fajne :)
OdpowiedzUsuńiamfuckingcrazybutiamfreee.blogspot.com