niedziela, 2 września 2012

It ends tonight/ Jestem bogiem

Hej!
Także siedzę sobie już w domku, z umytą głową. Muszę jeszcze zmyć paznokcie (pomarańczowe) i przydałoby sie w końcu poobkładać książki. Ale kit z tym, nie chce mi się. Mam jeszcze wakacje, nie zamierzam zaprzątać sobie jeszcze tym głowy. Mogę to zrobić równiedobrze jutro albo nawet i pojutrze, bo dopiero wtedy będzie u nas giełda ^^.
  Powinnam dokonać podsumowania tych wakacji. Ale jakoś tak nie mam na to ochoty. Wiem tlyko ze się zmianiłam. A moze tlyko mi się tak wydaje? Przecież człowiek zmienia się ciągle- i to jest piękne. składamy się z setek, tysięcy, milionów takich zmian- a w szczególności naszych decyzji. Bo to właśnie decyzje określają kim jesteśmy. Warto nad tym pomysleć. Ale nie martwcie się, pewnie jakieś tam podsumowanko wpadnie wieczorkiem :)
  Mogę tylko dodać że zakończenie było naprawde fajne. Oczywiście dopiero dziś żegnamy się z wakacjami, ale wątpię żeby cokolwiek przebiło wczoraj, więc tak o tym myślę.
   A wszystko zaczęło się jakże niewinnie. Dostałam list od Małgosi z koloni w piątek, wiec na niego odpisałam. Pofatygowałam się po znaczek do kiosku, zaadresowałam i wyszłam wysłać. Ponieważ najbliższa skrzynka jest koło mojego angielskiego, to tam się udałam. Przy okazji chciałam zobaczyć czy nikogo nie ma na podwórku. Nie było nikogo. Wrzuciłam i już miałam wracac, kiedy stwierdziłam, że nie chce mi się jeszcze isć do domu. No to poszłam do siostry. Nie mówię że doszłam, ale udałam się w tamtym kierunku. Trochę przed blokiem Mateusza (któy jest na przeciwko bloku mojej siostry) spotkałam Kubę. On do mnie "Do siostry?". Ja "Tak jakby". "Ty na podwórko". On "Tak jakby, jak wyjdą". Ja "No to idę z tobą". A więc poszliśmy po chłopaków. Oczywiście nie wszyscy wyszli, bo niektórych nie było lub im się nie chciało, zważywszy na wczorajszą genialną pogodę. Ale było trochę drętwo. Od kilku dni juz to nie było to samo. Oczywiście nie mam do nikogo prestensji, tak tylko mówię. Potem było trochę nudnawo, wiec zaczęliśmy się rozchodzić. I tak stoję przed blokiem, męczę sie z kluczem, i stwierdzam że nie chcem iść do domu (znowu). Dzwonię do mamy (stałam pod klatką) i pytam czy mogę iść do Pameli. Ona że tak, a rodzice na spacer pójdą. A więc poszłam do Pameli (znowu znowu). I już dochodzę, i widzę Pamelę z rowerem, a do tego Marlenę (jej sąsiadka, moja znajoma, idzie do 3 gim., na rolkach) i jej koleżankę Kasię (na rowerze?).  No to chwilę z nia pogadałam, i mówie że chciałam właśnie porozmawiać itd. No to wujek wniósł jej rower, załapałam się jeszcze na ciastka (mniam!). i poszłyśmy z Pamelą siąść sobie na ławeczkę, tamci nad jeziorko. Oczywiscie tłumaczyłam jej, że ja mogę sobie pójść nie ma problemu, ale ona i tak wiedziała lepiej. Potem jeszcze wzięłyśmy Hamleta i chwilę z nim pospacerowałyśmy. Później stoimy u niej na klatce, już mamy wchodzić, a tu dzwoni moja mama i pyta, czy chcemy iść na "Zakochani w Rzymie" do kina. My w szoku, ale ok. Oczywiscie była jakaś 19, a film na 20. To jeszcze Hamleta odprowadzić, coś zjeść, dała mi bluzkę na długi rękaw i posłżysmy. Nawet się nie spóźniłyśmy! Film bardzo genialny ;). Typowa komedia romantyczna, przewidywalna ale rozbrajająca i śmieszna. Zostałam też u Pameli na noc. Me gusta siedzenie na balkonie (ma wielkaśny) i wgapianie się w ksieżyc- lubimy to ^^Dziś poszłyśmy razem do Koscioła i wróciąłm do domku.
Wybaczcie, że sie tak rozpisałam. Po prostu tego nie dąło się streścić.
+ Na filmie była reklama filmu o Paktofonice. Dla nieznających- zapoczątkowali rap w Polsce. No i dziś trochę ich słuchałyśmy, zaraz zamierzam słuchać dalej. Ogólnie dziś coś czuję że dużo rapu będzie. Do słuchających- znacie jakiś fajnych wykonawców z ciekawymi tesktami bez przeklęńst? Kogo polecicie posłuchać?
Zaczarowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze czytam, za wszystkie dziękuję. Spam nie będzie tolerowany, a konstruktywna krytyka- owszem. :)