niedziela, 24 lutego 2013

Nowe nabytki

 
A oto i trzy nowości któe zagościły w mojej szafie o przeciągu najbliższych tygodni.


Wybaczcie że piszę tak rzadko, ale ostanio strasznie dużo myślę nad tym wszystkim, m.in. nad blogowaniem także. No a poza tym weekendy spędzam ze znajomymi albo przed telewizorkiem na leniuchowaniu i jakoś nie w smak mi się podnosić ;)

 Ale dziś mam post i to się liczy. W prawdzie nie duży, ale jednak, a to już miła odmiana. No więc pokażę wam trzy nowości które ostatnio do mnie zawitały. Są to dwie branzoletki- jedna to prezent walentynkowy, druga zwykły dodatek do gazety, ale jednak mnie zachwyciła! Dorzuciłam także nowy nabytek kosmetyczny. Osobiście nie cierpię postów o kosmetykach i urodzie, nigdy takowych nie czytam bo są smiertelnie nudne, ale jednak tym znaleziskiem postanowiłam się podzielić.

1.

Ostatnio na salonach i wszedzie królują ćwieki, kolce i inne bardzo "przyjaźnie nastawione do świata" dodatki. Traf chciała, że podczas zakupów kilka dni przed walentynkami zauważyłam w sklepie taką oto branzoletkę i trochę się nią zainteresowałam. No i została ona moim prezentem walentynkowym, od rodziców rzecz jasna ;)
Muszę przyznć, że na początku nie byłam nią zachwycona, ale już sie do niej przekonałam. Przede wszystkim jest to świetny dodatek, można pozazdroscić ;)
 
2.

Drugą nowością jest pleciona branzoletka z Twista. Szczerze mówiąc nie spodziewałąm się, że okaże się ona tak piękna i dosłownie powali mnie na kolana! Ale jednak mnie urzekła, jest jednym z najlepszych dodatków gazetowych jakie kiedykolwiek miałam (a że wcześniej bardzo często gazety gościły u mnie, to trochę się na tym znam). Także zawieszski są niczego sobie, choć ja zostawiłabym już samą gwiazdkę, jednak to serduszko można przeżyć oczywiście ;)
 
3.
No i kolejna nowość, tym razem z innej kategorii. Jest to balsam do ust z mleczkiem pszczelim. Jak wspominałam nie przepadam za kosmetykami itd., jedyne których używam to te najpotrzebniejsze, jak pomadka ochronna. Jednak ten balsam bardzo mi się spodobał. Przede wszyskim świetny kształt "dzióbka", przez co kosmetyk bardoz łatwo się dozuje. Do tego cudowny, miodowy zapach! Ma się ochotę dosłownie skonsumować ;). Oczywiście zapach jest dyskretny, dlatego tylko my go czujemy, reszta otoczenia raczej nie. Oczywiście balsam bezbarwny. Stosując to żadnych wad jak na razie nie zauważyłam, jestem z niego bardzo zadowolona i polecam.
 
Na ten post to tyle. Jak wam się podoba sam post? A może macie jakieś ciekawe tygodniowe zdobycze? Piszcie!
 
 


2 komentarze:

  1. dobry ten balsam do ust? Bo sama musze sobie jakiś sprawić :)

    http://wegetwicked.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie komentarze czytam, za wszystkie dziękuję. Spam nie będzie tolerowany, a konstruktywna krytyka- owszem. :)