Mija cały weekend, a ja nic tu nie dodałam. Przydałoby się nadrobić zaległości i trochę wam opowiedzieć, co u mnie.
Ogólnie ten weekend zaliczam do najbardziej pracowitych i intensywnych, ale to wcale nie oznacza że nie-fajnych! W ciągu tego weekendu miałam aż 3 sesje i to dla mnie duży sukces :). Ale zacznijmy od początku ...
W piątek mieliśmy w szkole niezłe zamieszanie, związane ze zmianą szkolnego sztandaru. Dzień zaczęliśmy od 8, mszą w kościele. W którym razem z koleżanką całą godzinę przestałyśmy. Dodatkowo klękanie w wąskiej spódnicy to coś, czego naprawdę nie polecam :). Chociaż biorąc pod uwagę jej obcisłość to chyba było lepsze wyjście niż siedzenie. Później mieliśmy lekcje (oprócz pierwszej) i to 25 minutowe. Ogólnie wszystko zleciało bardzo szybko, nawet się nie obejrzałam. Na samą uroczystość szły tylko trójki klasowe. Omówiłyśmy się z dziewczynami na pizzę, więc Oliwia i Karolina zostały w szkole a my z Karo poszłyśmy do domu. Najpierw do mnie, potem do niej. W między czasie pogadałyśmy i to tak jak za dawnych czasów. Było tak ... normalnie :). Biorąc pod uwagę, że to pierwszy taki raz od miesiąca to to duży sukces :d.
Następnie zadzwoniły do nas dziewczyny, więc spotkaliśmy się. W 5. Dołączył do nas Artur, chłopak Karoliny. Mimo tego, że nie było to zaplanowane to i tak wyszło na prawdę fajnie :). Przez te 2 godziny praktycznie cały czas się śmieliśmy. Później wróciłam do domu, wzięłam się za lekcje i cudem się wyrobiłam przed angielskim. A później już piątek i relaks :)
Sobota była trochę bardziej wariacka. Najpierw mama namówiła mnie na pójście na zakupy. Po buty. To już wyklucza całą fajność. Ale fakt faktem mam w końcu parę kozaków, zwykłych, prostych, z misiem. I jestem zadowolona, bo w takiej zwyczajności zwykle jest najwięcej piękna :).
Później poleciałam do domu po aparat i spotkałam się z Zuzią. Nie wiem czy wspominałam, ale na kółku w końcu mam osobę w moim wieku, w dodatku z mojej klasy. Także chodzimy sobie razem i jest fajnie :D. W każdym razie potrzebne nam były nasze zdjęcia, a że Zuzia żadnych nie posiadała to zaproponowałam, że ja je mogę zrobić. No i się udało, w sumie nie zajęło nam to dużo czasu, ale mam nadzieję, że coś fajnego się znajdzie.
O następnej sesji nie mogę powiedzieć za wiele. Przede wszystkim zorganizowanie i sama dbałość o fotografa, który w sumie powinien być priorytetową sprawą dla modelki nie było zbyt dobre. No ale suma sumarów było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, na pewno się przyda i będę już wiedziała, jak to zrobić i przede wszystkim jak takie sprawy organizować, mam nauczkę. Ale zdjęcia się podobały, 'dziękuję' usłyszałam więc nie było tak najgorzej :).
Wróciłam do domu i ogarniałam jeszcze lekcje, a potem oglądałam filmy (przecież zaległe odcinki serialu same się nie obejrzą :D).
No i niedziela. Najpierw na 11 sesja z Martyną, która była świetnym doświadczeniem. Umówiłyśmy się jakiś czas temu, ale trochę bałam się, że nie wyrobię się z lekcjami i z czasem ogólnie. Na szczęście wszystko wyszło dobrze. Martyna siedzi w fotografii dłużej ode mnie i sama napisała do mnie z propozycją, że może mi coś podpowiedzieć w takim praktycznym aspekcie. Była to pierwsza sesja nie na spontana, z modelką, która ogarnia co ma robić, ma przygotowaną stylizację, nawet dwie, jakieś rekwizyty. Ogólnie dla mnie bajka. A możliwe że jeszcze się umówimy na ogarnianie Photoshopa, ale fajnie :)
Znowu miało być krótko, ale trochę musiałam się usprawiedliwić. Sami widzicie, że tego weekednu tak naprawdę nawet nie poczułam. Ale czy to tak źle? Nie sądzę.
Ja mam zamiar pooglądać sobie filmy
OdpowiedzUsuńpalyna-paulina.blogspot.be
Się działo :)
OdpowiedzUsuńI to jeszcze jak! ;)
Usuń