niedziela, 29 lipca 2012

Ogólnie

Hej!
Uf. Właśnie jakimś cudem zrobiłam 100 brzuszków. Nie wiem jak, ale dokonałam tego wiec jestem z siebie dumna. Normalnie robię 60. Ale dzisiaj sie wnerwiłam, odrobiłam za wczoraj i za te dzisiejsze jedzenie na spotkaniu.
A propo spotkania. Piotrek zachorował więc zsotał w domu. A ja z Adasiem (3 lata z tego co zrozumiałam) oglądałam bajki i Barbie ^^. W międzyczasie przeczytałam Bravo Girl i trochę Mojego Psa. No i pisałam też trochę z Kubą, który dziś wyjechał, a właściwie wypłynął do Norwegii.
 Chociaż z tego spotkania wynikła jedna dość fajna rzecz. Mianowicie rodzice Piotrka powiedzieli że jest ode mnie wyższy i wygląda na 2 gimnazjum. Bajer ^^. Żeby było jasne, bo możliwe że o tym nie wiecie. Piotrek to mój kumpel, w tamtym roku byliśmy z jego i moją rodziną w Turcji, w tym roku powtórka z rozrywki. Nie widziałam go prawie rok, ale mam nadzieję że się dogadamy.
 Co do mojego wyjazdu to podzielę się z wami krótkimi info, bo nic innego nie wiem. Tak więc wyjeżdżamy 31, wylot mamy 1. Jesteśmy chyba do 15 z tego co sie orientuję, ale mogę sie mylić. Już nie mogę się doczekać i chętnie te kilka dni u mnie w mieście bym przewinęła i już pojechała. Z powody wszechpanującej nudy. Za to tam będzie ciekawie. Baseny i pływanie od świtu do nocy, me gusta <33.
  Co do brzuszków, to jestem zadowolona. Na reszcie czuję, że mój brzuch zostaje w tym samym stanie, albo (o cudzie) się zmniejsza. Popatrzyłam do lusterka i normalnie trochę jakby mięśni mi widać. Co trochę nieelegancko wystaję, ale wolę wystające mięśnie niż wystający tłuszczyk. No i podźgałam się trochę po brzuchu- tak dla pewności- i jest twardy. Najlepsze jest to, że jak się napnie to widać te mięśnie trochę (tak, wiem że piszę bez ładu i składu i się powtarzam, ale to mój mózg zmęcozny i zgrzany mi tak karze, więc nie czepiajcie się). Chociaż potym jak go napnę nie mogę przywrócić go do poprzedniej formy- nie chce się rozkurczyć (?). Ale przeżyję. Za mniej niż tydzień będę praktycznie cały czas w stroju, wiec trzeba sie poświęcić.
  Jutro miałam iść biegać z Julką. Co raczej nie wyjdzie. Po pierwsze kompletnie mi się nie chce i uważam to za nietrafiony pomysł. Po drugie moja mama powiedziała, że nie można przy tkaich upałach biegać (chociaż Julka mówiła, że jutro ma być tylko 20 parę stopni, co w porównaniu do dzisiejszych 30 jest sukcesem). Po trzecie jutro na 11 przychodzą ciocia i Pamela. A biegać posżłybyśmy jak zwykle o 10.30, więc nie mamy szansy się wyrobić. A jeszcze jutro trzeba sie zawlec do Kościoła na 13. Tak więc bieganie w niedziele odpada. Juupi ;)
  Na końcu pragnę wspomnieć o nowym wyglądzie. Jestem osobą, która lubi coś tam pokombinować więc stosunkowo często zmieniam wygląd. Ale raz podoba mi sie tak, a innym razem inaczej. Zresztą dzięki temu się coś dzieje ;). Tak wiec nagłówek i wygląd żywszy, o wiele bardziej optymistyczny i letni. Mi bardzo przypadł do gustu. Wszystkie zdjecia robione są przeze mnie!
   Tak więc kończe, bo trochę sie rozpisałam, a ręce mi już jakoś dziwnie drętwieją. Teraz tylko dopić mleko, iść sie myć, a potem się zobaczy- albo sie dłużej posiedzi, albo pójdzie spać. Dobranoć koty ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze czytam, za wszystkie dziękuję. Spam nie będzie tolerowany, a konstruktywna krytyka- owszem. :)