Jestem na siebie masakrycznie zła! Nawet wściekła.
I. przeżywa zawód miłosny. Biorąc pod uwagę, że była razem
z Kamilem najdłużej trzymającą się parą (nastolatków) jaką znałam, to nie
zdarza się często. I czuję się dość dziwnie. Pamiętam, jak kiedyś dość dużo
czasu spędzałyśmy razem. Tym bardziej, że jesteśmy sąsiadkami. A teraz co?
Powiem sobie zwykłe „cześć” mijając się na klatce. Ewentualnie, kiedy ją
wpuszczę do klatki, to pogadamy, za nim każda nie dojdzie na swoje piętro.
Czemu to się tak skończyło? Ona jest starsza, miała zawsze sporo swoich znajomych.
Teraz też ma, ja mniej więcej mam swoich. Ale też zawsze się bałam tego, że po
prostu przyjdę tam i trafię na kogoś jeszcze, nie będziemy mieli o czym gadać itd.
Bardzo prawdopodobne jest też to, że ona już chyba nie chce ze mną gadać. Może
nadal jestem dla niej dziecinna, a może po prostu nigdy nie chciała? Może też
nie wie jak i o czym. Od kąd pamiętam zazdrościłam jej. Była zawsze taka ‘cool’,
miała masę znajomych. Teraz jej nie zazdroszczę. Zawsze jest dla mnie miła,
uśmiechnie się, nigdy nie odtrąci, tylko delikatnie da do zrozumienia, że na
popisanie nie ma ochoty. Nigdy nie zazdrościłam jej chłopaka, tylko sposobu
bycia, właśnie masy znajomych, ludzi dla których jest ważna. Nie wiem czemu tak
się działo. A dziś tkwię tu i mam w sercu smutek, żal, że jej się nie udało.
Proponowałam jej zbiegnięcie tam do niej. Ale chyba obie czujemy, że to nie to.
No bo taka prawda- przypominam sobie o niej, gdy jest jej źle, i teraz jak ta
kwoka na rynku pójdę tam i będę wypytywała o wszystko. Musiałabym być jej
bardzo bliska. Nie jest to jej zbyt potrzebne, ma lepszych ludzi, którym bardziej
ufa, którzy pewnie bardziej ją rozumieją. Ja wszystko wiem, rozumiem. Ale
trochę smutno nadal mi jest. Może po takiej przyjaźni, której nigdy nie było, a
była np. pomiędzy Olywią a Marcelą. W sumie też mieszkają w tym samym budynku i
tak dalej. Ale różnica chyba polega na tym, że one nie mają nikogo innego prócz
siebie, a ja raczej nie wygram z jej wszystkimi znajomymi/ kolegami/
przyjaciółmi.
Rzeczona I. to moja sąsiadka, 15 lat aktualnie.
Na dziś to koniec, zarówno z blogiem jak i internetem ogólnie. Objawię się tu dopiero w piątek, dobranoc.
A teraz przydałoby się do lekcji zajrzeć, nieruszane od środy xd. Nawet myśleć mi się o tym nie chce.
Hejka, to faktycznie przykre. Mnie łamie bardziej to jak moi znajomi i ja od siebie daleko mieszkamy, miasto, dwa?
OdpowiedzUsuńA właśnie, jeżeli chodzi o recenzje "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to będzie w środę :)
Życzę powodzenia, może jeszcze kiedyś stosunki między wami się zmienią...