wtorek, 31 lipca 2012

Szczegóły wyjazdowe czyli plany posłży w łeb.

Witajcie!
Piszę na szybko, bo dzisiejszy wieczór chyba cąły tkai będzie. Okazało się, że wylot mamy o 8.05 jutro. Co bardzo krzyżuje nasze plany. Bo mieliśmy o jakiejś 15 mieć wylot, wtedy pobudka 6-7 i bylibyśmy odpowiednio przed wylotem. A tak jest bardzo lipnie, bo jesteśmy nieprzygotowani. Do tego jeszcze mój tata całą noc będzie musiał jechać. Więc albo się wszyscy wykompiemy i pojedziemy jak najszybciej, albo pobudka o 24 i wtedy jazda. Osobiście preferowałabym ten drugi sposób, ale wolę się nie wtrącać. Tak więc 1-16 jestem w Turcji. Mam nadzieję na fajne chwile, mnóstwo atrakcji, wypływanie się za cały rok (baseny ♥) i masę zdjęć ;). Jak przyjadę to wam wszystko opowiem no i może pokaże ;). Zaraz jeszcze może trochę o dzisiejszym dniu, ale nie obiecuję. ;*

poniedziałek, 30 lipca 2012

All I wanna do is find a way back into love...

Hejj ;)
 Jak widać z tytułu, to wkręciła mi isę totalnie piosenka z "Prosto w serce"- nawiasem mówiąc genialny film. I tak cały dzień ona za mną łazi. Nie to że narzekam, bo jest bardzo piękna i ciekawa ;)
  Cóż mogę powiedzieć? Właśnie siedzę sobie przy lapku, piszę z Jess i Gabrysiem. Przed chwilą skońcyzłam wybierać bluzki na podróż. Ale o tym to jutro, nie chcę narazie o tym myśleć. Miałam kilka pomysłów na dzisiejszy wieczór, ale skończyło się na oglądaniu jakiegoś durnego nagranego filmu. Nie narzekam, bo uważam że to nie było najgorsze rozwiązanie.
  Właśnie mama zaczyna wymieniać listę rzeczy, które mam przygotować. Czy tylko ja uważam, ze pakować powinno się w ostatni dzień? Ech, nie ma rady. Do później maybe, ;*

A w tym mam chpodzić na plaży. Jakoś mi się to nie widzi, ale strój jest boski więc trzeba było kupić ^^. Zdjęcie przerobione, ale właśnie taki kolor ma w rzeczywisości, bo na zdjęciu jest jakiś niebieski :/

We won`t ever look back

                                                                                       Hej!
Jak tam dzisiaj humorki? U mnie dziwnie :/
  Kolejny wakacyjny dzień zaczął się o 10. Potem śniadanie, coś tam coś tam. Przyszła Pamela^^. Pogadałyśmy, wymieniłyśmy się wrażeniami- ona z gotyckiego koncertu, ja z koloni- i obejrzałyśmy "Zupełnie jak miłość". Postaram się jeszcze coś o nim napisać, bo jest warty wielu słów. W międzyczasie przyjechało moje nowe biurko- właśnie przy nim siedzę ;). Potem siostra poszła, a ja zostałam. No i próbowałam zrobić "stykówkę" dwóch zdjęć. Oczywiście mi to nie wyszło :/. A szukałam instrukcji wszędzie. Wie ktoś z was jak zrobić 2 zdjęcia na 1 (tzw. stykówka) w Adobe Photoshop Elements 9? Jeśli tak to proszę poratujcie mnie w komentarzu. Taa, na grafika to ja się nie nadaję kompletnie.
   Oczywiście część moich planów zepsuła pogoda- aktualnie jest nijako, zachmurzone niebo, a wczesniej padało. Eee :<. Myślałam że może wyciagnę dziś kogoś (najprawdopodobnie Pamelę, Asię lub Monikę) na space z aparatem. Ewentualnie z Pamelą na miasto. No ale nie wyszło. Za to jestem wstępnie umówiona na jutro na spacer z aparatem /sesję z Pam ^^.Jakoś koło 17, wcześniej mi by się pewnie nie chciało, a ona idzie na wolontariat.
  Wybaczcie że wczoraj nie napisałam. Zgrywałam zdjęcia, oglądałam i coś tam jeszcze robiłam i zwyczajnie zapomniałam. Później nie było czasu. Za to zdjęcia juz zgrane, więc trochę was pomęczę ^^.
   Notka taka nijaka, wybaczcie. Ale spać mi się zachciało, nia mam pomysłów. No cóż, byle do środy.
 Bajuu ;*



Dodaję jeszcze zdjęcia mojej ukochanej pamiątki z gór ♥. Jestem nią zachwycona, jest boska. Wybaczcie że takie nieogarnięte zdjęcia, ale robione podczas mojej radosnej fazy ;D. Kolorki takie jak na 1 zjdęciu.


niedziela, 29 lipca 2012

Tak więc

Hej ;*
Dochodzi 11, a ja dopiero jkaieś 20 minut po śniadaniu. Wogóle wszystko się przeciągnęło. Zaczęło się od tego, że nie mogłam zasnąć. Zaczęłam robić plany na dzisiejszy dzień a ze spania lipa. Jak w końcu zasnęłam, to obudziła mnie (i bardzo dobrze!) mama wchodząc do mojego pokoju o 10. Jeszcze się chwilę poleżało i śniadanie wyszło jakoś tak pół godz. później. Ze śniadaniem też ceikawa sprawa, bo moja mama podsmażyła na patelni kilka plastró ocsycka. Do tego, z braku żurawiny, dżem wiśniowy- nieźle. Ja jednak zadowloliłam się moim standardowym od przyjazdu do domu śniadaniem, jogurt z płatkami- jammy ♥!
  Po wczorajszysz brzuszkach nadal czuję moje mięśnie. I to dość sporo je czuję. Przynajmniej nie ciągnie mnie już tak w przeponie jak wczoraj, dizś tylko sam brzuch. Np. piszę w pozycji siedzącej, co jest dla mnie nienormalne, bo zawsze męczę klawiaturę na leżąco. Ale nie mogę leżeć, gdyż wtedy mój brzuch przeżywa niemiłe rzeczy, a ja wolę go nie katować. A i jeszcze jedno. Wydawało sie to niemożliwe, ale po koloni zrzuciłam! Nie mam pojęcia jak, ale wczoraj po wykonaniu brzuszków wieczorem ważyłam się, i uwaga 47.4 kg! To jest mój absolutny rekord. Nawet jak zrzucałam na eliminacje do OOM`ów to tyle nie ważyłam. Jestem w szoku, bo tyle, co ja na tej koloni jadłam i to jeszcze słodyczy to naprawdę coś. Pisałam wczoraj chwilę w Jess (Jessica, z koloni, w moim wieku) i okazało sie że ona też schudła. Nie mamy pojęcia jak, a jednak! A ja już sie bałam,że nie będę mogła się pokazać na plaży, a tu niespodzniank! I brzuszek sie schował ;)
  Jeśli chodzi o plany na dzisiejszy dzień to trochę ich jest. Na początek Kościół na 13. Ok. 17 planuję wyciągnąć Pamelę na lody i spacer z aparatem, jako że straszna mnie wzięła ochota na zdjęcia. Nie ludzi, tylko wszystkiego wokół. Więc może będzie co wstawiać na bloga, a nie ciągle w jakiś starociach grzebię. Jeśli sie to nie uda, bo do Pam koleżanka przyjeżdża, to może zadzwonie po Monikę? Dawno nie gadałyśmy, a wspaniała okazja się nadarza. No i muszę zrobić zdjęcia dzisiejszego outfitu, bo męczył mnie przez całą noc. Składa się z nowo kupionej spódnicy, do tego biała bokserka, wisior z kotami (ma beznadziejny, gruby łańcuch, przez który czuję się jak raper ;/) i trochę branzoletek. Także zdjecia dziś koniecznie trzeba załatwić.
   To chyba tyle ode mnie, jeszcze później zapewne jakiś post będzie.
Zaczarowana

P.S.
Mam wrażenie że ostatnie posty są jkaieś ciekawsze, mi się je bardzo lekko pisze. I tak wesoło, przyjemnie. CO myśłicie na ten temat? ;>. Tylko szczerze proszę.

Ogólnie

Hej!
Uf. Właśnie jakimś cudem zrobiłam 100 brzuszków. Nie wiem jak, ale dokonałam tego wiec jestem z siebie dumna. Normalnie robię 60. Ale dzisiaj sie wnerwiłam, odrobiłam za wczoraj i za te dzisiejsze jedzenie na spotkaniu.
A propo spotkania. Piotrek zachorował więc zsotał w domu. A ja z Adasiem (3 lata z tego co zrozumiałam) oglądałam bajki i Barbie ^^. W międzyczasie przeczytałam Bravo Girl i trochę Mojego Psa. No i pisałam też trochę z Kubą, który dziś wyjechał, a właściwie wypłynął do Norwegii.
 Chociaż z tego spotkania wynikła jedna dość fajna rzecz. Mianowicie rodzice Piotrka powiedzieli że jest ode mnie wyższy i wygląda na 2 gimnazjum. Bajer ^^. Żeby było jasne, bo możliwe że o tym nie wiecie. Piotrek to mój kumpel, w tamtym roku byliśmy z jego i moją rodziną w Turcji, w tym roku powtórka z rozrywki. Nie widziałam go prawie rok, ale mam nadzieję że się dogadamy.
 Co do mojego wyjazdu to podzielę się z wami krótkimi info, bo nic innego nie wiem. Tak więc wyjeżdżamy 31, wylot mamy 1. Jesteśmy chyba do 15 z tego co sie orientuję, ale mogę sie mylić. Już nie mogę się doczekać i chętnie te kilka dni u mnie w mieście bym przewinęła i już pojechała. Z powody wszechpanującej nudy. Za to tam będzie ciekawie. Baseny i pływanie od świtu do nocy, me gusta <33.
  Co do brzuszków, to jestem zadowolona. Na reszcie czuję, że mój brzuch zostaje w tym samym stanie, albo (o cudzie) się zmniejsza. Popatrzyłam do lusterka i normalnie trochę jakby mięśni mi widać. Co trochę nieelegancko wystaję, ale wolę wystające mięśnie niż wystający tłuszczyk. No i podźgałam się trochę po brzuchu- tak dla pewności- i jest twardy. Najlepsze jest to, że jak się napnie to widać te mięśnie trochę (tak, wiem że piszę bez ładu i składu i się powtarzam, ale to mój mózg zmęcozny i zgrzany mi tak karze, więc nie czepiajcie się). Chociaż potym jak go napnę nie mogę przywrócić go do poprzedniej formy- nie chce się rozkurczyć (?). Ale przeżyję. Za mniej niż tydzień będę praktycznie cały czas w stroju, wiec trzeba sie poświęcić.
  Jutro miałam iść biegać z Julką. Co raczej nie wyjdzie. Po pierwsze kompletnie mi się nie chce i uważam to za nietrafiony pomysł. Po drugie moja mama powiedziała, że nie można przy tkaich upałach biegać (chociaż Julka mówiła, że jutro ma być tylko 20 parę stopni, co w porównaniu do dzisiejszych 30 jest sukcesem). Po trzecie jutro na 11 przychodzą ciocia i Pamela. A biegać posżłybyśmy jak zwykle o 10.30, więc nie mamy szansy się wyrobić. A jeszcze jutro trzeba sie zawlec do Kościoła na 13. Tak więc bieganie w niedziele odpada. Juupi ;)
  Na końcu pragnę wspomnieć o nowym wyglądzie. Jestem osobą, która lubi coś tam pokombinować więc stosunkowo często zmieniam wygląd. Ale raz podoba mi sie tak, a innym razem inaczej. Zresztą dzięki temu się coś dzieje ;). Tak wiec nagłówek i wygląd żywszy, o wiele bardziej optymistyczny i letni. Mi bardzo przypadł do gustu. Wszystkie zdjecia robione są przeze mnie!
   Tak więc kończe, bo trochę sie rozpisałam, a ręce mi już jakoś dziwnie drętwieją. Teraz tylko dopić mleko, iść sie myć, a potem się zobaczy- albo sie dłużej posiedzi, albo pójdzie spać. Dobranoć koty ;*

sobota, 28 lipca 2012

Coś ode mnie.

Witajcie!
 U mnie znowu nuda, chodź dzisiejszy dzień zapowiadał się (i nadal zapowiada) ciekawie. Najpierw po obudzeniu- dość brutalnym, bo u mnie na ulicy coś robili i ciagle stukały rura o rurę- zjadłam śniadanko- jogurt z płatkami to jest to ^^. Później odzyskałam dobry humor dzięki gadaniu z mamą i zadzwoniłam do Moniki. była na basenie, więc wybrałam się do Julki. Po drodze spotkałam ciocię i Pamelę, które się do nas wybierały. Jednak moja mama wyszła na zakupy, a ja szłam do koleżanki, wiec one zawróciły. Poszłyśmy z Julka na lody. Oczywiście wyszło, że kupiłam średniego włoskiego dla siebie i małego dla niej. Tylko że ona nie chciałą. Tak więc lód poszedł do śmietnika, a moja ręka i nie tylko była w rozpływającej się czekoladzie. Jami ;/. Posżłyśmy nad jeziorko, posiedziałyśmy, pospacerowałyśmy i pogadałyśmy. Potem wróciłam do domu i zaczęłam oglądać zaległe filmy, które zostały nagrane pod moja nieobecność. Potem na laptopa i zajmowanie się róznymi sprawami internetowymi ;). A właśnie teraz zgrywam zdjęcia, więc jeszcze dziś będziecie mogli liczyć na ich świeżą porcję (oczywiście jakość tele, w aparacie jest mało i nie chce mi się ich zgrywać). Na 17 przyjeżdżają "Marki" czyli Piotrek i Adaś z rodzicami (to z nimi byliśmy w tamtym roku w Turcji, w tym roku też razem jedziemy ;)). Mam nadzieję że będzie fajnie. Mój pokój jak zwykle nieogaarnięty, bo nie ma biórka więc wszystko stoi na parapecie. Teraz zabieram się za przerabianie zdjęć, a później maybe maraton z zaległych "Tajemnic domu Anubisa" w towarzystwie zacnych lodów? ;)
Zaczarowana
Zdjęcie stare, odnalezione nie dawno. Zakochałam się w nim ♥

Whisper words of wisdom
Let it be.


piątek, 27 lipca 2012

Pomysły na rozważania- help!

Pomysły na rozważania (oczywiście w formie pisemnej, jakimiś nawiedzonymi kazaniami nkogo straszyć nie będę) pilnie poszukiwane!! Pomóżcie!
 Jak sami zauważyliście już 100 lat nie było żadnych moich przemyśleń na jakiś temat. Muszę wyznać ze bardzo mi tego brakuję, dlatego planuję coś napisać. Niestety, ale kompletnie brakuje mi tematu!  Dlatego zwracam sie z prośbą do was, moich czytelników o podrzucenie jakiegoś tamatu. W końcu robię to z dwóch powodów- po 1 muszę gdzieś wypisać swoje myśli i opinie, a po 2 dzięki temu możecie poznać moje zdanie na wybrane tematy, i przede wszysktim mnie samą. Jako że przez najbliższy tydzień nie mam nic wielkeigo zaplanowane- zapewne standardowa nuda- to z chęcią pomęczę trochę mą klawiaturę i skrobnę tu parę słów. Podsumowują- propozycje tematów śmiało zostawiajcie w komentarzach- najlepiej pod tym postem. Z góry dziekuję i pozdrawaim wszystkich, Zaczarowana

I feel colour now ;)

Witajcei kochani ;*
Tak więc wróciłam ;). Od wczoraj jestem już u siebie w domku i czuję sie nieźle. Kolonia wypadła bosko, bawiłam sie wspaniale. Oprócz małych akcentów to było naprawdę dobrze ;)
 A dziś od początku mi odwala. Czuję się k o l o r o w o . Taa, normalne to to nie jest xd. Ogólnie to mam jakiś bardzo dobry humor, którego sama się boję, ale ok xd. No i muszę sie wam pochwalić moją przeboską pamiątką z koloni, a dokładniej z Zakopca, gdzie byliśmy na wycieczkach (był 2, ja byłam na 1, na drugiej chorowałam ;/). Jest to czarna, luźna i trochę duża koszulka z Ciasteczkowym Potworem i podpisem. Jest boska! Zakochałąm sie w niej od pierwszego wejrzenia, no i musiałam mieć. Możliwe że to dzieki niej mam tkai dobry humor. Kiedy ją przymierzałam u nas w ośrodku, to potem przez 15 min chodizłam z banannen na twarzy i gadąłam cały czas "O Boże!", czyli jednym słowem byłam zachwycona. A moje 'czucie się kolorowo' potęgują zapewne branzoleki z jakiejś takiej gumy, które wygrzebałam u siebie w koszyku (żółta, pomarańczowa, różowa, niebieska i zielona ^^) oraz moje paznokcie, pomalowane lakierami koleżanki. Na rękach czerwone (kolor trochę ciemniejszy od malinowego) i 4 paznokieć żółty, a na mogach śliczny odcień niebieskiego. Lakiery z kolekcji 'color power', która na mnie chyba działa ;). W mojej dzisiejszej euforii pstryknęłam kilka zdjęć (sobie, nie ludźcie się ), wieć gdy tlyko je zgram zobaczycie moją bluzkę, paznokci i branzoletki. Do tego jestem obweiszona 2 naszyjnikami, co u mnie normalne nie jest. Także wyglądam jak letnia wersja choinki, ale bardzo mi się to podoba, nie powiem ^^. Jeśli chodzi o wisiorki to już je wam pokazywałam, jeden złota sowa, a drugi taki z fioletowymi 3 paciorkami (nwm jak to inaczej nazwać). Oba długie, nie przepadam za tymi krótkimi, wolę jak mi się coś majta na szyi ;D
 Mam nadzieję że was nie przestraszyłam tą moją euforią i opisem wyglądu, jakby co to przepraszam ;). Najlepsze jest to, że mimo iż czuję się (i wyglądam) jak choinka to nie mam zamiaru niczego zdjać. Hahaha, dobre ^^. Zaczyna mi być orąco, ale za cenę humoru przeżyję.

Dobrze jest, przestań sie zamartwiać ^^

piątek, 13 lipca 2012

Wyjazdowe info

Tak jak na każdego i na mnie przyszedł czas. W końcu wyjeżdżam! Nie ma to jak chwila dystansu do wszystkiego, ach...
 Ale jeśli chodiz o szczegóły: dzisiaj na 16.50 muszę być w Olsztynie, o 17.20 mam pociąg. Przedsiadka w Toruniu i ... jedziemy w góryy ♥!!. Bardzo się cieszę, choc jednocześnie się martwię bo nie znam tam kompletnie nikogo! No ale nie z tkaich sytuacji już wychodizłam, więc mam nadzieję że dam radę. Kolonia w Białym Dunajcu 13.07-26.07. Wracam 26 ok. 10 (do Olsztyna).
Zaczarowana

środa, 11 lipca 2012

Until you`re fightin` you`re the winner.

Witajcie!
No cóż moje życie znowu odwraca się do góry nogami. Po pierwszse przesunął sie mój wyjazd na kolonię- pierwotnie miałam wyjechać 14, a dziś przyszła informacja o wjeździe 13 (w piątek). Najpierw rodzice odwiazą mnie do Olsztyna a potem pociągiem (z przesiadką w Toruniu) do Białego Dunajca ;). Szczerze to chyba nawet się cieszę, bo u mnie nudno, nikomu nie chce się wychodzić i nie ma co robić. Z drugiej strony trochę się boję, ale to normalne ;).l
 Druga sprawa- nareszcie mogę wam piwedzieć coś więcej o mojej fryzurze. A więc mam włosy przyciete trochę poza ramiona. Wszystkie jednej długości (nareszcie!). Był to mój pomysł. Wcześniej miałam wycieniowane, zrobiły się z tego dwie warstwy- krótsza prosta, lekko zafalowana tylko od święta i dłuższa pokręcona. Teraz moje włosy aż tak się nie kręcą, ale myślę że dadzą sobie radę i dość szybko zaczną ;). Jeśli chodzi o grzywkę to tu już jest odrobinę gorzej. Nie miałąm grzywki, a teraz mam lekko zaczesaną na prawą stronę (o stokorć wolę na lewą -.-). Jest trochę denerwująca, bo  Ogólnie jestem bardzo zadowolona. Tym bardziej że wszysto to był mój pomysł- od pójścia do fryziera po fryzurę. Pamiętam że moja mama mało sie nie zadławiła jak jej powiedziałam. A to wszystko dlatego, że wcześniej pójście do zakładu to była dla mnie największa kara, bo zawsze chciałam mieć długie włosy. I w tym roku postanowili już mnie tam nie zaciągać to mi się zachciało ;). Wyobrażacie sobie ten szok? ;D
 Właśnie dochodzę do wniosku że mój kolega chyba już pojechał do Norwegii. Smutne ;<
To straszne, ale nie mam kompletnie żadnych zdjęć. Muszę wstawić jakieś starocie, bo wpis bez zdjęć jest jeszcze gorszy niż wpis ze starymi zdjęciami.
 Zaczarowana

zdjęcie autentyczne, wykonane telefonem, dlatego taka jakość. Na poprawienie humorów ;>

wtorek, 10 lipca 2012

So happy .♥ +nowy wyglądzik

 Jestem taka zadowlonona (na granicy szczęśliwa prawie), tak mi się ta fryzurka podoba. czuję sie jak nowy człowiek, z nową chęcią do życia i nowymi marzeniami, które się spełnią. Nawet ta grzywka nie jest w stanie zepsuć mojego nastroju. Jestem w szoku, bo po raz pierwszy po wizycie u fryzjera jestem taka zadowolona.

Taka mała relacja na szybko. Wybaczcie że tak ale nie jestem w stanie ubrać uczuć w słowa. Po prostu szczęśliwa, mimo tego emocjalnego roler-costera który funduje mi życie. Aż chce się kochac 'kocham cię, życie!'. Taa, zwariowałam.  Zaczarowana.

P.S>
Dziś popracowałam trochę i mamy nowy nagłówek i dopasowany szablon. Mnie odpowiada to bardzo, jest zdecydowanie lepiej. A jak wy oceniacie moje wypociny? :>

sobota, 7 lipca 2012

Wake me up when september ends, czyli o Green Day`u moim słowem

Witajcie!
Nie pisałam już od bardzo dawna, jednak było to uzależnione od mojej niedopisującej weny oraz braku czasu. Przunajmniej wakacje zaczęły się dla mnie fajnie, więc nie żałuję ;)
  Już od dawna także nie pisałam o muzyce. Przerzuciłam się na książki zostawiając ten aspekt życia każdego człowieka daleko w tyle. No ale wena jest, pomysł i chwila także, więc zaczynamy ;)

Green Day
Nie będę tu pisać o historii zespołu, bo każdy ma wikipedię i zapene umie z niej korzystać. Ja skupiam się na moim spojrzeniu na nich i odbieraniu ich muzyki.

Styl i klasyka, czyli na spokojnie i z umiarem.
Nie można powiedzieć, że jest to dobry wybór na jakąś zabawę, muzyka Green Day`a to zupełnie coś innego. Jak dla mnie to taki specyficzny pogląd na świat, w którym nic nie może zadziwić i wszystko jest dość przewidywalne. Taki styl napewno ich wyróżnia. Ta nutka malancholii oraz wyczucie to jest coś, za czym szaleją miliony fanów na całym świecie. Można uznać że ich muzyka jest bardzo smutna, ale to tylko taka, hm... przykrywka? Dla kogoś, kto spojrzy głębiej będzie to bardzo ciekawe doznanie, bo jest to doskonała harmonia pomiędzy spadnaiem w dół, a pnięciem się ku górze. Przy ich piosenkach można odpłynąć, bardzo pozytywnie i zamyślić się bardzo melancholijnie. Zespół nie tworzy muzyki, przy której zapomina się o problemach, ale takiej, przy której problemy się rozwiązuje.

Do poduszki i nie tylko.
Jak dla mnie to muszę powiedzieć- wielkie zaskoczenie. Kilka tygodni temu słuchaąłm ich i piosneki wydały mi się smutne i melancholijne, a ja w takich nie gustuję. Jednek dzisiaj przysłuchując się jednej w obecnośic koleżanki uderzyła mnie właśnie ta głębia,  której z pozoru nie ma. Skutecznie zasłąnięta przez zasłonę melancholii maskuje się dla niewtajemniczonych, ale dla kożdego, kto tylko będzie miał na to ochotę, może się otworzyć w bardzo subtelny i intrygujący sposób.

Zamieszczam jeszcze dwie piosenki których słuchałam przygotowując siędo tej nieplanowanej recenzji.
Jak wam się to podoba? Co sądzicie o zespole?
Piszcie, z chęcią podyskutuję bo uważam że to taki temat rzeka, a wasze poglądy naprawdę mnie ciekawią.
P.S.
W planach mam zrobienie jeszcze kilku takich recenzji, głównie myślę nad Evanescence i Nightwish, co wy na to? ;)
Zaczarowana

niedziela, 1 lipca 2012

Uczucia w rymy zminione...

 Jednak poezja to nie są tylko durne rymy, jak myślą niektórzy, ale trochę prawdy dla tych, którzy umieją szukać. Zostawiam was wiec z tym wierszem, który trafił chyba w sedno, którego ja nadal nie ogarniam. Czyżbym miała jednak często sięgać do poezji?

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;

Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?



Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu?
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?



Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale,
Abym przed tobą szedł wylewać żale;
Idąc bez celu, nie pilnując drogi,
Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi;
I wchodząc sobie zadaję pytanie;
Co tu mię wiodło? przyjaźń czy kochanie?



Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,
Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił;
Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem,
Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?



Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luba mię jakaś spokojność owionie,
Zda się, że lekkim snem zakończę życie;
Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie,
Które mi głośno zadaje pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie?



Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał,
Wieszczy duch mymi ustami nie władał;
Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem,
Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem;
I zapisałem na końcu pytanie:
Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie?


Adam Mickiewicz, Niepewność